Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłapamiętać...zanotowałamtosobienawet.Wszystkiego
najlepszego–dokończyłaniezgrabnie.Rozejrzałasię,jakby
mającnadzieję,żesamąsiłąwoliwyczarujedlamniejakiś
prezent.–Czujęsięokropnie.
–Nieprzejmujsię.
–Wynagrodzęcitojakoś,przysięgam.
Itakzaczynająsięnegocjacje.Wyprostowałamsię.
–Mówiszpoważnie?
–Oczywiście.
–Todobrze,boEmmamadziświeczoremwystęp,ajachcę
goobejrzeć.
Choćmamaemanowałaniekłamanymsmutkiem,potrząsnęła
głową,zanimzdążyłamdokończyć.
–Wiesz,żetatasięnigdyniezgodzi.
–Porozmawiajznim.Przekonajgo.
–Niemogę.
–Dlaczego?
–Bonie.
Koniecdyskusji.
Kochałamtękobietę,naprawdę,alepotrafiłaprzyprawićmnie
ofrustracjęjakmałokto.
–Dlaczego„bonie”?–spytałamnieustępliwie.Nawetgdyby
sięrozpłakała,niezamierzałamsobieodpuszczać.Wolałamjej
łzyodłezEmmy.
Mamaobróciłasięztakimsamymwdziękiemjakjejmłodsza
córkaiopróżniłazawartośćcedzakadogarnka.Para,która
wzbiłasięwgórę,upodobniłająnachwilędopostacizesnu.
–Emmaznazasady.Zrozumie.
Takjakjamusiałamrozumieć,razzarazem,nimsiępoprostu
poddałam?Poczułamprzypływgniewu.
–Dlaczegozawszetorobisz?Dlaczegozawszesięznim
zgadzasz,skorowiesz,żejestnienormalny?
–Niejest...
–Jest!–Tupnęłam,zupełniejakEmma.
–Cicho–upomniałamnie.–Jestnagórze.
Tak,jużpijany,mogłamsięzałożyć.
–Nierazotymrozmawiałyśmy,kochanie.Sądzę,żetwójtata
widzicoś,czegomyniepotrafimydostrzec.Alezanimzaczniesz
ciskaćgromy,zajrzyjdoBiblii.KiedyśnaszPaniOdkupicielbył
prześladowany.MnóstwoludziwątpiłowJezusa.
–TataniejestJezusem!