Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Acodochleba?
–Trochęmasłalubkawałeksera.
–Widzę–powiedziałdzierżawca–żewcaleniejesteś
wymagającycodopożywienia,będzieszwięcdobrze
żywiony.
–PaniePitou–wtrąciłasięKatarzyna–czyniemapan
jużżadnejprośbydomegoojca?
–Ja,pannoKatarzyno?...Nie!
–Pocóżwięcprzyszedłeśpantutaj?
–Boipanitutajzdążała.
–Śliczniedziękujęzakomplement–powiedziała
Katarzyna–alegonieprzyjmuję;przyszedłeśpan
potoprzecież,abysiędowiedziećodmegoojcaoswoim
opiekunie.
–A,prawda!–zawołałPitou–todopiero,zupełnie
zapomniałem.
–ChceszsiędowiedziećozacnympanieGilbercie?–
spytałdzierżawcagłosemzdradzającympoważanie,jakie
miałdlawłaściciela.
–Chciałem–odparłPitou–aleterazjużtegonie
potrzebuję;ponieważpanbierzemniedosiebie,mogę
czekaćspokojnienapowrótdoktorazAmeryki.
–Iwcale,mójprzyjacielu,niepotrzebujeszdługo
czekać,boopiekuntwójjużpowrócił.
–Kiedy?
–Niewiemdokładnie,alesłyszałem,żeprzed
tygodniembyłwHawrze,bodziśzranawVillers-
Cotterêtsoddanomiprzesyłkęprzezniego
zaadresowaną.Otoona.
–Skądwiesz,mójojcze,żetooddoktora?
–Bojestilisttakże.