Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Słuchaj–powiedziałdzierżawca–czyniejesteś
leniwydoroboty?
–Dojakiejroboty?
–Dorobotywogóle?
–Niewiem,nigdyniepracowałem.
Młodadziewczynazaczęłasięśmiać,aleojciecBillot
rozpocząłteraznaserio.
–Gałganyksięża!–zawołał,wyciągającpotężnąpięść
swojąwstronęmiasta–jaktooniwychowująmłodzież!
Cozrobiliztakiegojaktenchwata,wczymonmożebyć
użytecznyswojejbraci?
–Prawda–potaknąłPitou–wiemotymdoskonale,
totylkoszczęście,żeniemamwcalebraci.
–Podwyrazem„bracia”rozumiemnaswszystkich.Czy
przypadkiemutrzymujesz,żeniewszyscyludziesąsobie
braćmi?
–Owiem;napisanotoprzecieżwEwangelii.
–Iwszyscysąsobierówni–ciągnąłdalejdzierżawca.
–O!Coto,tonie,gdybymbyłrównyojcuFortierowi
niebyłbymniemógłtakczęstookładaćdyscypliną;
gdybymbyłrównymojejciotce,niebyłabymnie
wypędziła.
–Ajacimówię,żewszyscyludziesąsobierówniiże
niedługodowiedziemytegotyranom!
–
Tyrannis!
–rzekłPitou.
–Inadowódtego–rzekłznowuBillot–jabioręcię
dosiebie.
–Bierzeszmniepandosiebie,drogipanieBillot;czy
pantylkonieżartujeszsobiezemnie?
–Nie.Ilecipotrzebanażycie?
–Mniejwięcejtrzyfuntychlebadziennie.