Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtym,coKatarzynapowiedziałaAniołowiPitou,było
dobreizłe;dobre,żezpasterzapodniesionyzostał
dogodnościbuchaltera,złebyłoto,żenieumiałtańczyć.
ApandeCharnyumiał,iwdodatku,jakutrzymywała
Ka​ta​rzyna,tań​czyłle​piejodin​nych.
Pitouśniłcałąnociwidział,jaktańczyłpandeCharny
iwi​dział,żetań​czyłbar​dzoźle.
Nazajutrzzabrałsiędorobotypodkierownictwem
Katarzynyizauważyłwtedy,żenaukazniektórymi
na​uczy​cie​lamijestbar​dzoprzy​jemna.
Wdwiegodzinyzupełniejużzaznajomiłsięzeswoim
no​wymza​ję​ciem.
O!...pani,gdybypanimnieuczyłałaciny,nieojciec
For​tier,zdajemisię,żeniero​bił​bymbar​ba​ry​zmów.
Ibył​byśzo​stałpro​bosz​czem?...
Ibył​bymzo​stałpro​bosz​czempo​twier​dziłPi​tou.
Ibyłbyśzamkniętywseminarium,dokądżadnej
ko​bie​ciewcho​dzićniewolno?
Prawda!...zawołałPitounigdyotymnawetnie
pomyślałem,pannoKatarzyno...tak...wolęniebyć
księ​dzem!...
OgodziniedziewiątejpowróciłojciecBillot,który
wy​szedłjesz​czeprzedwsta​niemPi​tou.
Codziennieogodzinietrzeciejzranabyłjużobecny
przyzaprzęganiukoniiwyjeżdżaniufurmanów,następnie
obchodziłpola,abysięprzekonać,czywszyscy
namiejscuiprzywłaściwejrobocie;odziewiątej
powracałnaśniadanie,aodziesiątejwychodził
ponownie;opierwszejzjadałobiad,agodzinypoobiednie
spę​dzałznowunadwo​rze.
Dziękitemuoj​ciecBil​lotpro​wa​dziłnaj​lep​szein​te​resy.
Posiadał,jaktosampowiedział,sześćdziesiątmorgów