Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,jestemtupierwszyraziztego,cowidziałam,jak
jechałyśmyzlotniska,tobardzotuładnie.Zupełnie
inaczejniżunas,naMazurach.Tyletutajpięknych
domów,alotniskojakieduże!–Roześmiałysięobydwie
naraz.–Aty,Sophie,jeździszdoPolski?Masztamjakąś
rodzinę?
–Niejeżdżę,jajużwPiekarachŚląskichniemam
rodziny.WynieśliśmysięzeŚląskawpięćdziesiątych
latach,jawtedybyłammałądziewczyną.Zamieszkaliśmy
wHamburgu,ojcetamdostalirobotę,ajazbratem
chodziliśmydoszkoły.–Sophietrochęsięrozluźniła,
opowiadającorodzinie.Przestałazwracaćuwagę
nasłowa,którewypowiadałacorazswobodniej.–Aty,
maszrodzinę,męża,dzieci?
Julkapodniosłasięzeswegomiejsca,bypomócSophie
nakryćdokolacji.Rozłożyłanastolepiękny,białyobrus,
poczymrozstawiłanakryciadlapięciuosób.Sophiebez
słowaulokowałanaśrodkusrebrny,trzyramienny
świecznik.
–Ciężkomiotymmówić…Krótkobyłammężatką,
boArturwyjechałzagranicę,zostałamsamazsynem,
przezwielelatniewiedziałam,żegdzieśistniejebabcia
Truda.Gdybymjąwcześniejpoznała,pewnienaszeżycie
potoczyłobysięinaczej.–Julkazastygławbezruchu
zplikiemnierozłożonychpapierowychserwetek.–Jeszcze
doniedawnamieszkałampodLublinem,alejakimś
dziwnymzbiegiemokolicznościspotkałamsięzTrudą,
później…taksięwszystkopoukładało,żezamieszkałam
razemznią…
Sophiepokiwałagłową,starającsiędobrzezrozumieć,
comówiJulka.Przypadłajejdogustutamłodakobieta.
Czuła,żesięzniądogada.
–Wiem,teściowamiopowiadałaotobie.–Spojrzałajej
woczy.–Niewidziałysięzsiostrątyleczasu,ażwreszcie
namówiłamją,żebypojechaładoPolski.Onawielelat
byłapogniewananaTrudę.Mówięci,ilerazyopowiadała
otwojejbabci,jaksięnaniązłościła.Niewiem,ocosię
pokłóciły,alekiedyzachorowałteśćidoktorpowiedział,
żezdnianadzieńbędzieznimgorzej,toAnnasię