Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Spoko,pamiętam.
Ico?Tyle?Wzdychamciężko.
–Przydałobysiędotegozabrać.
–Wyluzuj.Mamyczas.
–Tak,pewnie,apotemznowuwszystkobędziemy
robićnaostatniąchwilę.
–Nodobra.Todajznać,comamzrobićikiedysię
spotkamy.
–Dobra.Dzisiajnadtympomyślęicinapiszę.
–Okej.Ajakitematwłaściwiemamy?–pyta,amnie
ręcedosłownieopadają.
Słyszęcicheparsknięciezaplecami.TochybaEwa.
Pozajęciachstajemypodwydziałem,bywypalić
pożegnalnegopapierosa.Właściwietylkoja,EwaiKasia.
Adrianpełnifunkcjębiernegopalacza.Chwilę
rozmawiamyoniczym,poczymsięrozchodzimy.
Dziewczynywjednąstronę,ajazAdrianemwdrugą.
–Idzieszprostodoakademika?–pyta.
–Nie,skoczęjeszczenamałezakupy.
–Pójdęztobą–proponuje,ajacieszęsię
ztowarzystwa.–Zakochałemsię–wyznajepochwili.
–Znowu?
Adrianzakochujesięconajmniejrazwtygodniu.
Główniewtedy,kiedyzobaczydługonogą,szczupłą,
opalonąbrunetkęoładnejbuzi.
–Aletymrazemnaprawdę.–Wzdycha.–Ślicznabyła.
–No,tonapewno.
–Ajaznowuniemiałemodwagidoniejzagadać.
–Ty?Sądzącpotwoichpodbojachmiłosnych,akurat
tegobymsięniespodziewała.
–Taa,alezwyklepoparupiwachjestłatwiej.Atak?
–Kręcigłową,zrezygnowany.–Nigdysobienieznajdę
dziewczynynastałe.
–Znajdziesz,znajdziesz.Zobaczysz.Nawetnie
będzieszmusiałszukać.Tozawszesamoprzychodziito
wtedy,kiedysięniespodziewasz.
–Atyskądwiesz?
–Babciamimówiła.–Wzruszamlekkoramionami.
–Serio?–Śmiejesię.