Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wloży...Atenmiły,wielkiochroniarzpodszedłdonas
ikazałnamopuścićlokal.
Jateżnie.Możezabardzowczułyśmysięwmuzykę?
Zafrasowałasię.Ej,ależadnaznassięniewywaliła,
nie?
Ituwłaśniecośmiświta...
Awiesz,możliwe,żewpewnymmomenciepadłaś
natyłekmówięznamysłem.
Serio?OBoże,cozawstyd...
Taa,alenajlepszebyło,jakwrzeszczałaś,żechcesz
rozmawiaćzwłaścicielemklubu.Chichoczęnasamo
wspomnienie.
No,bymmupowiedziaładosłuchu.
Wierzę.
Naprawdę.Magdapotrafisiękłócićiwalczyćjaklew.
Szczególniekiedyjestwstaniewskazującym.
Jeszczeniktmnieznikądniewyrzucał!
Lipatrochę.Alezawszemusibyćtenpierwszyraz.
Wzruszamramionami.Byćmożezamałosiętym
wszystkimprzejmuję,alewychodzęzzałożenia,żenie
macopłakaćnadrozlanymmlekiem.
Świętesłowa.Awiesz,cojestnajgorsze?Żetam
jesteśmyjużspalone.Niewiemjakty,alejaniemam
zamiaruwięcejtamiść.
Przestań.Itakpewnieniedługotozamkną.
Takmyślisz?pyta.
Pewnie.Skorotaktraktująklientów...Puszczam
doniejoczko.Ok,aterazdalej.Wyszłyśmystamtąd
iwtedysięzorientowałaś,żeniemaszpieniędzy,
dokumentówanitelefonu.
Boże,wiesz,jaksięwystraszyłam?!
Awyobraźsobie,żechybawiem.Zaczęłaśkrzyczeć,
późniejpłakać,awkońcukazałaśmidzwonićnapolicję.
Wyliczamnapalcach.
Alejakościtoniewychodziło.Patrzynamnie
podejrzliwie.Dlaczego?Przecieżnumerniejest
specjalnieskomplikowany.
Rumienięsię.Rzeczywiście,nieudałomisię
dodzwonićidzisiajranouświadomiłamsobiedlaczego...