Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Żadnaznasniepamiętałaprzekładaniajejrzeczy
domojejtorebki.Policjancibylinatylełaskawi,żenie
zaczęlisięznasnabijać.Przynajmniejniewnaszej
obecności.Pomimouczuciawyraźnejulgi,byłonam
głupio.
Funkcjonariuszeokazalisięnatylemili,
żezaproponowalinampodwózkędodomu,ale
odmówiłyśmygrzecznie,bodoakademikamiałyśmy
niespełnapięćminutdrogi.Magdadziękując,wyszła
zradiowozu.Jateżpróbowałam.Toznaczypociągnęłam
zaklamkęi...nic.Skołowanapopatrzyłamnapolicjanta
obok.Zdwuznacznymuśmiechemnaustachstwierdził,
żeniewyjdę,jeślionmnieniewypuści.Musiałammieć
naprawdęprzerażonąminę,bozaśmiałsięcicho,wysiadł
zsamochoduiotworzyłmidrzwiodzewnątrz.Dopiero
późniejzdałamsobiesprawę,żewdrzwibyła
zamontowanablokada,zwykłarzeczwsamochodzie
policyjnym.
Ciekawajestem,jaktwojerzeczyznalazłysię
wmojejtorebce.Pamiętasz,żebyśmijedawała?
Nie.Wzruszaramionami.
Jateżnieprzypominamsobie,żebymjebrała.
Marszczębrwi.
Niewiem.Chybadotegoniedojdziemy.
Chybanie.
Przezchwilępanujecisza.Wzamyśleniupopijamy
szampana.
Ej,niejesteśgłodna?pyta.
Jestem,więctradycyjniezamawiamypizzę.Wczasie
oczekiwanianadostawcęrozmawiamyominionymdniu.
Jakrótkoopowiadamozajęciach,aMagda
oprzystojniaku,któregospotkaławbanku.
Boże,aleciachozniego.Imiałtakisłodkiuśmiech...
Toczemuniezagadałaś?
Miałobrączkęwzdycha.Ech,wszystko,
conajlepsze,jużzajęte.
Rozlegasiępukaniedołącznika.Wpodskokachbiegnę
otworzyć.Płacęiniosęcudowniepachnącąkolację
dopokoju.Jemy,awłaściwiepożeramypizzęnałóżku.