Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Szczecin,kwiecień1946
Przerażonychłopiecbiegłprzedsiebie,ilesiłwnogach.
Zgubiłkaszkietiterazdośćdługiewłosyrozwiewałpęd
powietrza.Brakowałomujużtchu,oczymiałrozszerzone
strachem,cochwilaoglądałsięzasiebie,sprawdzając
wpanice,czyprześladowcazdołałsiędoniegoprzybliżyć.
Wrękuściskałcoś,conienależałodoniego,aleniemógł
sięoprzećiwziąłto.Byłopiękneinapewnowielewarte.
Zatocośmógłdostaćmnóstwojedzeniaiubrań.Może
wyjechaćstądgdzieśdoAmerykialbonawet
doPalestyny.Zajednąniewielkąinieswojąrzecz
mógłmiećnaprawdęwiele.Awiedział,gdziejesttego
więcej…
Kolejnyrazobejrzałsięzasiebie,byzobaczyć,czy
majaczącamiędzydrzewamisylwetkaścigającego
goczłowiekajestbliżej,czymożezdołałjakośzostawić
gowtyle.Iwtedyzdarzyłosięcoś,cocałkowicie
pogrzebałojegoszansenaucieczkę.Stopaześlizgnęłasię
zwystającegokorzeniaipodwinęłasię,zahaczając
odrugąipodcinającchłopca,takżejakdługipadł
naziemię.Poczułwustachjejsmak,zębyboleśnie
szczęknęłyosiebie,przygryzająckoniuszekjęzyka,ale
niewypuściłzdłoniswojegoskarbu.Chłopiecbył
chorobliwiewręczwychudzony,awięcilekki,alepęd
zrobiłswoje:przejechałpotrawieprawiedwametry,
zanimsięzatrzymał.Niezdążyłsiępozbieraćiwstać,