Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iuderzył.Niemierzyłnawet,poprostupozwolił,
byobciążonapięśćopadła.Ikiedyjużkierowałasię
lekkimłukiemkugłowiechłopca,wmiejscegdzieś
międzyuchemaskronią,pociągnąłjeszczekudołowi.
Chrupnęłapękającakość,szareoczyuciekływtyłgłowy
imałe,wychudzoneciałkowyprężyłosię,jakbyraził
jeprąd.Apotemchłopiecumarł,wciążściskając
wzesztywniałejdłoniswójskarb,zaktóryoddałżycie.
Jezus…szepnąłmężczyzna,akamieńwypadł
muzdłoni.
Patrzyłpobladłyprzezdośćdługiczasnamartwe
dziecko,jakbywciążniemógłuwierzyćwto,cosięstało.
Ocknąłsiępochwiliztegoodrętwieniairozejrzałszybko,
oddychającspazmatycznie,jakchwilęwcześniejżydowski
chłopiec,któregozabił.Byłokrokodwpadnięcia
wpanikę.Międzydrzewamidostrzegłnaglejakąśpostać,
chybakobietę.Byłajeszczedośćdalekoioddzielał
goodniejgąszczbezlistnychkrzewówosplątanych
gałęziach,więcwiedział,żeniemożegorozpoznać.Ale
musiałazobaczyćcośniepokojącego,bonaglezmieniła
kierunekiruszyławjegostronę.Niepozostałomunic
innego,jakrzucićsiędoucieczki.Schyliłsięszybko
ichwyciłmałą,umorusanąimartwądłoń,żebywyjąć
zniejto,coukradłchłopiec,leczniebyłwstanieodgiąć
zaciśniętychśmiertelnymspazmempalców.Niemiał
więcejczasu,musiałuciekać.Chwilępóźniejnadmałym
ciałkiemrozległsięrozpaczliwykrzykiwołanie:
Chrystusie,dzieciakaubili…Napomoc!Milicja!
***
Nadzwłokamimałegochłopca,leżącymiwpobliżukępy
krzewów,zebrałosiękilkaosób.Kobieta,któraznalazła
ciało,stałateraz,zakrywającdłońmizapłakanątwarz.
Młodyczłowiek,pracownikmagistratu,usłyszałkrzyk
iprzybiegłzobaczyć,cosięstało.Byłmilicjant