Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
częściejmyślałamocielesnychrozkoszach.Gdy
kąpałamsięwdużejcyprysowejwannie,wiłamsię
zpodniecenia,gdypachnącacytrynamiipomarańczami
wodaobmywałamojąwaginę,dostarczając
miprzyjemności.
Awnocy,gdyleżałamnagawłóżku,jedwabny
brzeżekpościeliocierałsięomójwzgórekłonowy,tak
żerobiłamsięwilgotna.Marzyłamomężczyźnie,który
napełnimnieniekończącąsięrozkoszą.Marzyłam
odniu,kiedypoczujęwokółsiebiejegosilneramiona,
jegomięśnie,jegodłonienakoniuszkachmoichpiersi.
Uśmiechnęłamsiędosiebie.Pomyślałam,żemniszki
niebyłybyzadowolone,gdybymogłypoznaćmoje
myśli.
Gdziejesttenzakon,tato?spytałam.
Niedaleko.WświątyniJakkowin.
Zablisko.
DlaczegowyjechaliśmyzTokiowtakimpośpiechu?
Zadajeszzadużopytań,Kathlenepowiedział
ojciec,rozkładającswójwielkiczarnyparasol,który
miałnaschronićprzeddeszczem.Niebezpieczeństwo
jeszczenieminęło.
Niebezpieczeństwo?szepnęłamcicho,chociaż
byłampewna,żeojciecmnieusłyszał.
Tak,kochanie.Niechciałemcimówićotym
wcześniej,alemamwJaponiipotężnegowroga,który
chcemnieskrzywdzić.
Dlaczegoktośmiałbychciećcięskrzywdzić?
Bawiłamsięnaddartympalcemmojejrękawiczki.Nie
mogłamsiępowstrzymać.Martwiłamsięoojca.
Itobardzo.Jakieśokropneprzeczuciepodpowiadało