Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mi,żestałosięcośznaczniegorszego,niżtapodróż
doklasztoru.
–Jeślijużchceszwiedzieć,tocipowiem,żezdarzyła
sięstrasznatragedia–powiedziałojciecstłumionym
przezdeszczgłosem.Jegosłowawbijałysięwmoje
serceniczymnóż.
–Toznaczy?–odważyłamsięzapytać.
–Pewienczłowiekstraciłwszystko,comuwżyciu
drogie,iuważa,żetoprzezemnie.–Ojciecrozejrzałsię
niespokojniewokół.–Tyletylkomogęcipowiedzieć.
–Alecóżtakiegomogłeśzrobić?
–Nieprzejmujsiętym,cocięniedotyczy,Kathlene.
Jesteśzamłoda,żebytozrozumieć–rzuciłojciec,nie
patrzącnamnie,aleszukającwokółjakichśukrytych
wrogów.
Trzymałmnietakmocnozarękę,żemiałamwrażenie,
iżzarazzmiażdżymikości.
–Boli,tato,puść...–Mojeoczynapełniłysięłzami.
Niezbólu,aleztroskiobezpieczeństwoojca.
–Przepraszam,Kathlene,niewiedziałem...
–Rozumiem–powiedziałamcicho,wciąż
zaniepokojona.
Ojciecdalejrozglądałsiędookoła.Wkońcuuznał,
żenastacjiniemanikogopozastarymkolejarzemprzy
wejściu,iruszyłszybkodoprzodu.
Musiałambiec,byzanimnadążyć.Ojciecprawie
zemnąnierozmawiałwczasiedługiejpodróżyzTokio.
Spojrzałnajpierwwprawo,apotemwlewo,bysię
upewnić,czyprzynimjestem.Terazwlókłmnie
zasobą,nieprzejmującsiętym,żejesteśmy
przemoczeniigłodni.Wciążtrzymałmniezarękę,