Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ajausiadłabymnanimokrakiem?
Wciągnęłamświeżepowietrzedopłuc.Takiemyśli
wydałymisięromantyczneizabawne,alegdy
dostrzegłamzdziwionespojrzenieojca,starałamsię
przynichnieuśmiechać.
Mamproblem,Kathlene.Cośjestniewporządku.
Niktzeświątyniniewyjechałnamnapowitanie.
Potarłpoliczek,najwyraźniejzastanawiającsięnad
sytuacją.Niemamwyboru.Muszęufać,żeten
chłopiecdowiezienasnamiejsce.
Jateżmuufam,tato.Uśmiechnęłamsię,kiedy
rikszarzodwróciłsięispojrzałnamnieprzeciąglespod
swojegosłomkowegokapelusza.Oparłamsięotył
pojazdu,myślącotym,żechłopakmaniewielewięcej
latniżja.Wdodatkujestprzystojny.
Ojcieczpewnościąniebędziemnietrzymałwzakonie
wnieskończoność.Jednakmyślotymmniezmroziła.
Poczułam,jaksetkimałychmrówekprzechodzi
mipoplecachijednocześnieparękropelekzimnego
potuspływaminaszyję.
Jakmamzostaćgejszą,skorobędęsiedziała
wklasztorze?Zakonnicenieprzyjmujągości,ichżycie
upływanamedytacjachiukładaniukwiatów,anie
obserwowaniuprzystojnychrikszarzy.Nadnaszymi
głowamiodezwałsięgrzmot,jakbybogowiechcieli
miprzypomnieć,żeniemamwyboru.Zaczynałasię
ulewa.
Słyszałam,jakojciecmówichłopcu,gdziemanas
zawieźć,atenskinąłgłową,apotemskłoniłsięnam
głęboko.Przedodjazdemotworzyłjeszczedaszek
zceraty,którymiałnaschronićprzeddeszczem.