Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zalśniły,kiedynaglepoczułam,żeojcieccały
zesztywniał.
Zapomnij,żewogólemówiłemoksięciu,Kathlene.
Immniejwiesz,tymlepiejdlaciebie.
Niemiałamczasu,bysięzastanawiać,ocomuchodzi,
bożołądekmisięścisnąłnawidokmłodegoczłowieka,
którywybiegłzciemnejuliczki,ciągnącrikszę.
Ojciecbardzoucieszyłsięnajegowidok.
Jatakże.
Niemiałnasobiepelerynyznasączonegooliwą
papieru,jakinnirikszarzewczasiedeszczu,alebył
prawienagi,jakbychciałpokazaćswojewspaniale
umięśnionebrązoweciałobogaporydeszczowej.
Wyobraziłamsobie,żejestemkroplą,którapada
najegousta,byzasmakowaćichsłodyczy.
Zachichotałam.Japończycyuważającałowanie
zabardzonieprzyzwoiteirzadkosięcałują,ale
jaczułamsięgotowa,byspróbowaćtejprzyjemności.
Wpatrywałamsięwewspaniałemięśniejegoramion
isilne,równiedobrzeumięśnionenogi.Biegłboso,
jedyniezkawałkiemmateriałuprzywiązanym
dodużegopalca.Najbardziejzaintrygowałmniejednak
pasekciemnoniebieskiejbawełnywokółjegotorsu.
Zachichotałam.Niebyłonwiększyodszmatki.
Ojciec,któryzauważyłmojezainteresowanie
rikszarzem,wyjaśniłmi,żewokolicachstacjijestich
zwyklewielu.onidoskonalezorientowaniiwiedzą,
kiedydomiastaprzyjeżdżaktośobcy,czyjedomymija
podrodze,jakiesztukigranewteatrze,anawet
kiedyzakwitnąwiśnie.Dziśjednaknastacjibyłopusto,
pomijająctegochłopca,którymiałtyleodwagi,