Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Garret!Jakmogłeś!
GłosTristanastałsięchrapliwyipełenodrazy,
chociażtaknamojeuchobyławnimiodrobina
współczucia.
–Lepiejnicjużniemów,Tristanie–powiedziałem
wreszcie,niepatrzącnaniego.–Przecieżwiem
Aleonitakmówiłdalej,choćterazbardzocicho:
–Tak,wiesz…Jakito,żepotychtwoichzeznaniach
napewnowyśląciępodścianę.Gdybyśpowiedział,
żemyliłeśsię,żetobyłjakiśobłęd,botensmokcię
otumaniłcokolwiekwtymstylu,towtedyMartin
mógłbyprosićoułaskawienie.Dlaczegonieskłamałeś,
Garret?Możewtedynieskończyłbyśpodścianą,jesteś
przecieżjednymznaszychnajlepszychżołnierzy.Ale
teraz–Tristanwestchnął.–Zdajeszsobiesprawę,
żezazdradęZakonuzostanieszrozstrzelany?
Pokiwałemgłową.Przecieżwchodzącdosalisądowej,
wiedziałemjuż,jakibędziewyrok,jeśliniepokajamsię,
niepotępięsamegosiebie,niebędębłagaćolitość.
Jeśliniepowiemtego,cochcąusłyszeć.Żeokłamano
mnie,oszukano,żenawetżołnierzaŚwiętegoJerzego
możnazmanipulować.Gdybymzrobiłzsiebiegłupka,
możeiprzestałbymbyćwzorowymżołnierzem,ale
miałbymszansępozostaćprzyżyciu.
Alenieskłamałem.Nie.Bojapoprostuniekłamię.
Tristanpostałjeszczechwilęiodszedłbezsłowa.
Kiedysłuchałemjegooddalającychsiękroków,nagle
dotarłodomnie,żenajprawdopodobniejrozmawiam
znimporazostatni.
Poderwałemgłowę.
–Tristanie!