Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
inieświadomaniczegoruszaprzedsiebie.
Kiedydochodzędowniosku,żeodczekałemjuż
wystarczającodługoimogęsięudaćdomojego
apartamentowca,wkieszenirozbrzmiewanaglemój
telefon.Spoglądamnawyświetlaczigłośnowzdycham
nawidokmigającegonaekraniekontaktu:IzaNawrocka.
–Cześć.Ocochodzi?–pytam,silącsięnaprzyjazny
ton.
–Idziemydziśnaimprezęzokazjiotwarcianowego,
ekskluzywnegobutiku–wypalaIza,piszczączradości.
–Bądźgotowynadwudziestą.
Cholera!Tylkoniedzisiaj….
–Musimyiść?–pytam,wzdychającbezradnie.
–Aco?Maszjakieśinneplanynawieczór?–dopytuje
podejrzliwie.
–Co?…Nie,niemam…–odpowiadam,zanim
tacholeryczkazaczniedrzećsiędotelefonu,jakbyktoś
obdzierałjązeskóry.–Poprostuniemamdziś
natoochoty.Wczorajimprezowaliśmyprzezcałąnoc
–próbujętłumaczyć.
–Mówiłamci,żezemnąniebędzieszmiałnudy
–oznajmiazadziornie.
Przewracamoczami,cieszącsię,jakdziecko,żeona
niemożetegowidzieć.
–Taa…wiem.Zdążyłemjużtozauważyć.
–Super!Wtakimraziedopóźniej.
–Dopóźniej–wyduszamniechętnie.
–A,Igor…–odzywasięnagle,kiedyzamierzamsięjuż