Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Samniewiemczemu,nawetwtamtymmomencie
chciałomisięjeszczeciągnąćtękomedię.Uchyliłem
lekkodrzwidosypialni,jakbyciotkanaprawdętam
spała.
–Tozabieraszzesobą?–zapytała,pokazując
napodróżnątorbę.Potaknąłem.
–Toteż?–pokazałanapralkę.
Skinąłemgłową.
Apotemzaczęliśmyczekaćnaprzebudzeniesię
ciotki,którejniebyło.Kilkarazyześwistemwypuściłem
powietrze.Wyglądałojużnato,żenicsięniezdarzy,
gdynaglewwiszącymnaścianiezegarzerozległsię
zgrzytsprężynyitendźwiękuderzyłmnieprosto
wserce,takmocno,żeniemalzgiąłemsięzbólu.Kiedy
zegarwydzwoniłdźwięczne„Bam,bam,bam!”,
wreszciezwysiłkiemodkleiłemsięodściany
igwałtowniezatkałemjejustainos.Czułemjejoddech
wszparachmiędzymoimipalcami.Rozstawionepalce
prawejrękiwbiłemwjejkościpoliczkowe.Zaczęła
szczypaćidrapać,szarpiącsięcałymciałem.Przez
straszliwiepobladłąskóręjejuniesionejtwarzy
zniezwykłądokładnościązobaczyłemuwidaczniające
sięwyraźniewszystkiekości,awjejźrenicachujrzałem
odwieczny,znanyjużzwierzętomstrach.Zewszystkich
emocjitylkostrachuniedasiępodrobić.Wyraźnienie
doceniłemsiłyideterminacjijejoporu.Wpanice
szepnąłemjejdoucha:
–Bądźgrzeczna,proszęcię,bądźgrzeczna…
Stopniowoprzestałasięszarpać,alejejciało
pozostałocałkowiciesztywne.