Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
posypałysiępojejtwarzyszarejizradlonejjaktejesiennepodorówki.
–IdźciezBogiem,idźcie–szeptałzakłopotanypodnosząc
jązziemi.
Zebraładrżącymirękamitorbyikijaszekzjeżemnakońcu,
przeżegnałasięiposzłaszeroką,wyboistądrogąkulasom;razwraz
tylkoodwracałasiękuwsi,kupolom,naktórychkopanokartofle;
inatedymypastusichognisk,cosięsnułyniskonadścierniskami
–poglądałażałośnie,ażizniknęłazaprzydrożnymikrzami.
Aksiądzusiadłzpowrotemnakółkachodpługa,zażyłtabaki
irozłożyłbrewiarz,aleoczyześlizgiwałymusięzczerwonychliter
ileciałypoogromnych,wjesiennejzadumiepogrążonychziemiach,
topobladymniebiebłądziłylubzatrzymywałysięnaparobku,
pochylonymnadpługiem.
–Walek...bruzdakrzywa...te...–zawołałunoszącsięnieco
ichodziłjużoczamikrokzakrokiemzaparątłustychsiwków,
ciągnącychpługzeskrzypem.
Zacząłznowubezwiednieprzebiegaćczerwoneliterybrewiarza
iporuszaćustami,alecochwilagoniłoczamisiwki,tostadkowron,
któreostrożnie,zwyciągniętymidziobamipodskakiwaływbruździe
irazwraz,zakażdymświstembata,zakażdymnawrotempługa,
podrywałysięciężko,padałyzaraznazoranezagonyiostrzyłydzioby
otwarde,zeschłeskiby.
–Walek!aśmignijnoprawąpoportkach,bozostaje!
Uśmiechnąłsię,bojakożpobacieprawajużrównociągnęła,agdy
koniedoszłydodrogi,uniósłsiężywopoklepałjeprzyjaźnie
pokarkach,ażwyciągałydoniegonozdrzaiprzyjacielsko
obwąchiwałytwarz.
–Heeet–aa!–wołałśpiewnieWalek,wyciągnąłbłyszczącyjakby
zesrebrapług,uniósłgolekko,pociągnąłkonielejcami,żezatoczyły
krótkiłuk,wraziłkrójbłyszczącywrżysko,śmignąłbatem,konie
pociągłyzmiejsca,ażzgrzytnęłyorczyki–iorałdalejwielkiłan
ziemi,copodprostymkątemspadałoddrogipopochyłościiniby
długiwątekzgrzebnychskibrozciągałsięażkuwsi,leżącejnisko
ijakbyzatopionejwczerwonawychiżółtawychsadach.
Cichobyło,ciepłoiniecosennie.
Słońce,chociażtobyłjużkoniecwrześnia,przygrzewałojeszcze
niezgorzej–wisiałowpołowiedrogimiędzypołudniemazachodem,