Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siętychstrzałów,jednakjeszczewiększystrachodczuwam,słysząc
przeciągłe,wypełniającecałylaswilczewycie,odktóregodostaję
gęsiejskórkiiprzypominamsobieopowieściKostiiowilkach,które
porywająizjadajądzieci.
Pewnegodniatato,zamiastwieczorem,zjawiasięwczesnym
rankieminiejestsam.RazemznimprzychodziwujekWasyl.Wujek
jestbardzobladyisłaby,ajegolewanogajestowiniętapasami
materiału,naktórychwidaćzaschniętąkrew.
Wasylzostałrannywnogęmówitatodomamycoprawda
rananiejestgroźna,aleminiekilkadni,dojdziedosiebie,abaza
niejestzbytbezpiecznymmiejscemwyjaśnia.
Alewszałasieledwiedlanasstarczamiejsca,przecieżsam
wiesz,jakijestmałyodpowiadamama.
Tak,wiempotwierdzatatoidodaje,żedlawujaWasyla
zbudujemałąziemiankę.Wujekzostajeznamikilkanaściedni.Przez
kilkapierwszychgłównieleżywswojejziemiance,alepóźniejzaczyna
zniejwychodzić.Napoczątkuprzychodzeniuopierasięnagrubym
kiju,alezczasemjestonmucorazmniejpotrzebny.Wujekpodobnie
jaktatomakarabin.Gdyoddalasięodobozowiska,zawszebierze
gozsobą.Któregośrazuwujekwychodzidolasuzarazpośniadaniu
ibardzodługoniewraca.Widzę,żemamaibabciamartwiąsiętym,
żewujkatakdługoniema.Ichniepokójrośniejeszczebardziej,kiedy
chwilęprzedzmrokiemsłyszymyodległypojedynczystrzał.Tego
wieczoramamaniezapalalampynaftowejikładziemysięspać
pociemku.Wpewnejchwilisłyszymy,żektośzbliżasiędoobozu.
Naglekrokicichnąiwyraźniesłychaćprzeładowaniekarabinu.Znam
tenodgłos,botatouczyłmamęstrzelania.
Anna,jesteśtam?męskigłosrozbrzmiewawnocnejciszy.
ToWasylodzywasięzulgąbabcia.Szybkozapalanaftową
lampęiwychodzinazewnątrz.
Martwiłyśmysięociebiemówidowujka.