Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Supersonniepodniósłgłosu,alecośtakiegobyło
wjegotonie,żeKomarkowiminęłaochotanasprzeciw.
Kumammruknąłpotulnie.
Kiedywidzieliściesięostatniraz?
Przemysławnieodpowiedziałodrazu,byłowidać,
żeudajezastanowienie.
Tydzieńtemu,wśrodę.UmówiłemsięzniąwStarej
Kablowni.Poszliśmynapizzę.Niewiedziałem,
żetozakazane.
AhamruknąłOskar.Ico,dobrabyła?
Natwarzychłopakapojawiłsiępełenwyższości
uśmiech.
Pantochybazaczęstonapizzęniechodzi,prawda?
Mojenawykiżywienioweniepowinnycięinteresować
zgasiłgopolicjant.Nosłucham,cozpizzą?
PoszliśmydoFabrykiPizzy,botamjestnajlepsza.
Sprawdzimy.Cobyłopotem?
Komarekwzruszyłramionami.
Nicniebyło.Zjedliśmy,wypiliśmycolęiwyszliśmy.
Staliśmychwilęprzedlokalem,alezaczęłopiździć
iFelicjapowiedziała,żewracadodomu,bojestjejzimno.
PodwiozłemdoskrzyżowaniaPochyłejzZaciszem,
apotempojechałemdokumpla.
Ontopotwierdzi?
Czemumiałbyniepotwierdzić?zdziwiłsię
Przemysław.Przecieżtoprawda.
NazwiskotegokumplaproszęwarknąłSuperson.
JacekOliwiak.MieszkawBielsku-Białejprzyulicy
JedenastegoListopada…wymieniłnumerybudynku
imieszkania.
Nadkomisarzzanotowaładres.
Dajmiswojąkomórkęizaczekajtutaj.