Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ANNA
Nigdywcześniejniesłyszałamtakgłośnegopukania.Nie
przypominałostukania,ałoskotanie,jakbyktośchciał
wyważyćdrzwi.Jakbywaliłwnieczymśmetalowym.
Razzarazem.
Łup-łup.
Samtenodgłospotrafiprzerazić.
Łup-łup.
Niepotrafięgowłaściwieopisać,choćmoje
opowiadaniaponoćcałkiemdobreiniektórymsię
podobają.Mamalubijeczytać.Tatateżlubił,ale
oddwóchipółrokuniemamyodniegożadnejwieści.
Podobnozabraligosowieci,alewodpowiedzinasetki
pismpoinformowalinas,żeojciecniefigurujewżadnym
zichrejestrów.Niepojmaligo,niearesztowalianinie
znaleźlinapolużadnejzbitew.Zniknąłrazem
zewszystkimiludźmi,którzyruszyliznimnafront.
ZpanemRosowskim,zkuzynemDanielemizwujem
Tomaszem.WujTomaszwpołowiewrześnia
trzydziestegodziewiątegoprzysłałlist,żerazem
zjednostkąznajdująsięwokolicachBrześcia.
Potemniemiałyśmyjużodnikogoznichżadnejwieści.
Nie,chybanietakpowinnamprowadzićnarrację.
Dobrzewiem,dokogokierujętesłowa.
Dlaczegodonasnienapisałeś,Tato?Niemamnawet
listu,którymogłabymczytaćidotykaćpapieru,który
dotykałaTwojadłoń.NiepamiętamTwojegocharakteru
pisma.Wszystkiedokumenty,którepodpisywałeś,już
dawnozniknęły…