Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zakażdymrazem,gdystałemsamprzedswoimidrzwiami.Mógłbym
sobiedaćzatouciąćrękę,żewtymmomencieobserwujemnieprzez
wizjerikrytykujepodnosem.Nazwałamniediabelskimnasieniem,
więcczegomogłemoczekiwać?
Wsunąłemkluczdozamkaiwtymczasieusłyszałemskrzeczące
drzwizaswoimiplecami.Kurwamać…
Przekręciłemgłowę,byrzucićzłowrogiespojrzenie
niezadowolonejzsąsiedztwakobiecieilekkouniosłemkącikiust,
widzączamiastniejwspomnianąwcześniejwnuczkę,którazalotnie
przytrzymywałasięframugi.Odwróciłemsięioparłemplecami
odrzwi.Zwróciłemuwagęnajejrudewłosy.
Kasia,ładniejcibyłowblondziepowiedziałembuńczucznie.
Nieudawaj,żemójkolorwłosówmadlaciebiejakiekolwiek
znaczenieodpowiedziała,zagryzającprzytymwargę.Odrazu
zaczęłazemnąflirtować.Byłaniezmordowana.
Niema.Zaśmiałemsię.Uniosłemnadgarstek,byupewnićsię,
żefaktyczniejesttakwcześnie.Dlaczego,dojasnejcholery,
atakujeszmnieotaknieludzkiejgodzinie?
Dopierowróciłamzimprezy.Mogęwejść?zapytałazpełną
powagą,ajapokręciłemgłową.Babciawzięłatabletkęnasen,więc
dzisiajpośpidłużej.Zawszetakrobi,kiedyprzyjeżdżamdoKrakowa
iwychodzęnanoc.Oparłagłowęościanęizmrużyłaoczy.
Niemamochoty,wybacz.Odwróciłemsię,byotworzyćdrzwi.
Uchyliłemjeiodwróciłemsiędelikatniewjejstronę.Zatrzy
godzinyzaczynamzmianę.
Dziewczynaobrzuciłamniespojrzeniemiparsknęłaśmiechem.
Mimomojejodmowypodeszłaichwyciłazamójpasekodspodni.
Chwilkę…szepnęładomojegoucha.Niebędępotrzebowała
wieleczasu.
Alejabymwtymmomenciepotrzebowałgowięcejniż