Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nodzięki!
Wściekłasięgnęłapotorebkęiwyszłazsamochodu.
–Poczekamnaciebie!
Powiałzimnywiatr,słońcajużprawieniebyłonaniebie.Zapięła
płaszcziruszyłazpowrotemwstronębudynkuuczelni,próbując
uspokoićzwariowanezmysły.
Zła,żedałasięnatonamówić,weszładoekspresowo
opustoszałegobudynku,aobcasyironiczniepostukiwałypoposadzce,
codenerwowałojąjeszczebardziej.Dźwiękroznosiłsięechem
powysokimholu.Sala,wktórejmiałaostatniozajęcia,znajdowałasię
nasamymkońcu,tużprzypunkcieksero.Wmiaręjakzbliżałasię
docelu,wiedziała,żejesttobezcelowe.Drzwibyłyzamknięte.
Dawid…doktorwyszedłalbojestzamkniętyzinnegopowoduwsali.
Ategoszczegółuwolałaniepoznawać.Zdusząnaramieniuzapukała
dodrzwiinacisnęłaklamkę.Salabyłazamknięta.JaktenDrwal
pozbyłsiętakszybkotychwszystkichlalek?
–Noidobrze.
–Ico,znalazłaśgo?
–Nie.Salabyłajużzamknięta.
–Cykor.Jedziemydoapteki?Ręka.Trzebacośzniązrobić,mam
dosyćrobienianotatek.
–Mamcośwpokoju.–Rozległsiędźwiękkomórki.–Poczekaj
chwilę.Cotam,Klaudia?
–Hej,jaksięczujesz?Jakręka?Niedzwoniłamwcześniej,żeby
nieprzeszkadzaćcinauczelni.
–Dzięki,jestlepiej.Dobrze,żepracujędopierowśrodę,trochę
odpocznie.
Sandrauruchomiłasamochódiruszyływdrogępowrotną.Luiza
wymieniłajeszczekilkazdańzKlaudiąirozłączyłasię.Oparłagłowę