Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopływpowietrza,drugarękaznalazłasięnajejudzie.Luiza
spanikowała.
Próbowałasięwyrwać,odepchnąćgo,nawetwołaćopomoc,ale
byłasłaba.Owielezasłaba.Miaławrażenie,żezkażdąsekundąwola
walkizanika.Czuła,jakohydnadłońprzesuwasięcorazwyżej.
Sparaliżowałojąto.Niewiedziała,corobić,jaksiębronić.Proszę,
proszę,nie,nie…
Poczułaszarpnięcieizorientowałasię,żemożeoddychać.Opierała
sięobrudnąścianębudynku,próbujączłapaćoddech.Dojejuszu
docierałyniepokojącedźwięki,alejedyne,oczymmogłamyśleć,
tooddechipowietrze,któresmakowałojaknigdydotąd.Próbowała
zmusićzastygłemięśniedoposłuszeństwa,musiałastąduciec,dostać
siędoklubu.Opierającsięościanę,powoliprzesuwałasięwstronę
światłalatarni,gdypoczuładotyknaramieniu.Krzyknęła
iodskoczyła.Wyprowadziłacios,alektośzatrzymałjejręce
wsolidnymidelikatnymuścisku.Uniosłakolano,aleitenruch
natychmiastzostałprzewidzianyipochwilistałaopartaplecami
orytmicznieporuszającąsięklatkępiersiowąmężczyzny.
–Uspokójsię.Jesteśbezpieczna.
Luizazamarła.Wpatrywałasięwbrudnąścianę,aleniewidziała
jej.Jedynąrzeczą,którączuła,byłspokojnyoddechzaniąisilne
ramionaprzytrzymującejejciało.
–Dawid?
Odwróciłjąkusobie.Szareoczypatrzyłynaniąztroską.
Niewiedząc,cowłaściwierobi,rzuciłasięwramionamężczyzny.
Instynktownieufałamuimożetonaiwne,alefaktycznieczułasięprzy
nimbezpieczna.Niemyślała,jakimcudemznalazłsięwtymciemnym
zaułkuakuratwmomencie,gdypotrzebowałapomocy.Poprostu
wierzyła,żeskororazjejpomógł,toterazteżjąobroni.Poczuła,jak
jednąrękąprzyciągajejgłowędoswojejszerokiejklatkipiersiowej,
adrugąpodtrzymujejąwtalii.Miaławrażenie,żewtensposób