Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gotowydoreakcji,gdybywyczułzagrożenie.Zaraz,zagrożenie?Jakie
zagrożenie?Nauczelni?Zagrożeniejestwnocywlesie,przy
psychopaciegrożącymnożemwsklepiealbowciemnymzaułku,ale
nienauczelni.NiewtymżyciuLuizy.
Albogdybyłasamanaplaży,gdyzrywałsięwiatr,poktórym
następowałsztorm,abłyskawicewściekleuderzaływniebo.Gdy
wszyscywokółpochowalisiędobudynków,atynagleniewiesz,
wktórąstronępowinnaśiść.Wieszzato,czujeszgłębokowsobie,
żetoniejestnajlepszypomysłzostawaćtutaj,zdananałaskęmatki
natury.Gdyczujesz,żezbliżasięcośniewyobrażalnego,coprzeczy
prawomlogikiijesttużprzedtobą…
Luizapodniosłasięgwałtownie,czującnarastającąpanikę.
Dokładniewtymsamymmomencie,gdydoDawidapodeszłakobieta.
Mimoogarniającychjąmdłościwidziaławszystkonadwyraz
dokładnie.Jaknazłość.
–Paniedoktorze!–irytującosłodkigłosGośkiprzeszyłstołówkę.
–Paniedoktorze,chciałampowiedzieć,żezajęciazpanembyły
niesamowicieciekawe.
Nie,żebyLuizabyłaźlenastawionadoludzi.Naprawdęstarałasię
byćtolerancyjna,ba–musiałabyćtolerancyjna,aletejkobiety
poprostunieznosiła.Inie,wcaleniebyłazazdrosna.
Chociażdługiedoniebanogi,ananichrajstopyimitujące
pończochy,którychpaskończyłsiętużpodczarną,rozkloszowaną
spódniczką,niepoprawiałyhumoru.Oczywiściecałościdopełniały
botkinaniebotyczniewysokiejicienkiejszpilce.Szarabluzka
zdużymdekoltemopinałaszczupłątalięi–kuucieszemężczyzn
–eksponowałaimponującybiust.Długieblondwłosyodrzuciławtył
wyćwiczonymruchem.
Luizaniechciaławidzieć,jakDawidwpadawjejsidła,takjak
większośćmężczyznnauczelni.Nasamąmyślotym,żebędzie
podziwiaćkobiecekształtyGośki,poczułaukłuciewpiersi.