Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak,aleoneprzechowująmateriałtylkoprzez
trzydzieścidni.Niestaćmnienadłuższyokres.
–Opowiedzmitrochę–poprosiłemgo,zapisując
pojedynczesłowawnotatniku.–Zacznijoddzisiejszego
typa.
–Niewidziałemgozadobrze,boprzyszedłtylko
pokluczodmieszkania,zameldowałsięiwyszedł.Więcej
goniewidziałem.–Przerwał,niewiem,poco,alekiedy
zobaczyłmójwzrokznadnotesu,zacząłpośpiesznie
kontynuować:–Byłwysoki.Możetakijakpan.Ciemne
włosy,mocnerysytwarzyioczyczarnejakwęgiel.
Czarnabluzazkapturem,onaprzysłaniałamupółtwarzy.
Nieprzyglądałemsięmu,poco?Miałemdużotelefonów.
Potemnapapierosiewidziałemją,tęzamordowaną
dziewczynę.Wchodziładojegopokojuityle.
–Pojakimczasiedołączyłaofiara?Wiem,copowiesz.
Żenieliczyłeś.Nieszkodzi,zobaczętonakamerach,ale
takmniejwięcej,Jenkis.Sprawdzamtwojąorientację
wczasiepracy–dodałem,kiedyonmilczał.
–Naprawdęniewiem.Wyszedłemnafajkękilkaminut
późniejijąwidziałem.Słyszałempojakichśdwudziestu
minutachkrzyki,alenieinterweniowałem.Dopierokiedy
ucichły,agodzinawynajmusięskończyła,poszedłem
sprawdzić,cosięstało.Wtedyzadzwoniłempopolicję,
aonizajęlisięresztą.PanieLawrance,czyjabędęmiał
jakieśkłopoty?Nowiepan–nachyliłsięnademną,
ściszającton.–Wmoimmoteluzamordowanokobietę.
Będęmiałprzejebane,conie?
Pominąłemjegobłądwmoimnazwisku.
–Najakiśczasmusimygozamknąć.Wątpięteż,żeby