Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
całkowiciezamokniętegopapierosa.–Wmiędzyczasieludziesię
tutabunamiprzewalali.Niemcywyjeżdżająnazachód,nasizzachodu
wracają.Niewiem,czyonaprzejazdem,czymieszkałatujużparęlat.
Karskimiałdośćtegopotokusłów.LubiłKrzyżostaniaka,ależeby
staćteraznadtrupemjakiejśnieznajomejtopielicynaperyferiach
miasta,musiałpozostawićciepłypokójwgmachusąduzciepłą
herbatąwzmocnionąnieznacznieeterycznymnaparstkiemdopiero
coodebranego„zaufanego”samogonuitłucsięprzezpołowęmiasta
wdeszczu.
–Dawajtego,coznalazłzwłoki.O,widzę,żepanBanaszak
wreszciesiępojawił–Karskisarkastyczniepowitałswojego
współpracownika.
–Cześć,szefie–przybyły,widzączłyhumorswojego
przełożonego,nawetniesiliłsięnawyjaśnienia.–Comamy?
–Jakco?Niewidać?Trupamamy!Topielecchyba.
–Utopiłasię?Dziwnaporanakąpiel.Jakbytrochęzimnoiraczej
strójnietypowydokąpieli.
–Mogławpaśćprzypadkiem.Deszczepodmyłyurwiskoistoczyła
się.Teobrażeniaiotarcianatwarzymogąbyćodpobliskichkamieni,
ażwirmocnootarłskórę–Karskiprzerwał,bopolicjantprzyprowadził
przemokniętego,dygocącegomężczyznę.
–Toten,coznalazłzwłoki–wyjaśniłKrzyżostaniak,wyjmując
papierosyiczęstującnimiPiotraBanaszaka.Obajbyliprawiewtym
samymwieku,łączyłichsarkastycznyhumorizamiłowanie
dopapierosów.Krzyżostaniakpaliłjednakzdecydowaniegorsze
gatunkowo.ZdaniemKarskiegowybierałcelowonajbardziej
śmierdzące.
–KrzysztofKruszta–przedstawiłsię,uchylająckapelusza.
–WracałemzBrzezia,odKędziory.Pomagammu,bostraciłsynów
nawojnie,agospodarkaduża.Jamamwłasnyzakładintroligatorski