Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kopnąłczubkiembutawpiasek.Raz,potemdrugi
ikolejny.Nie!Nie!Nie!
Czuł,żedoszedłdościany,którejjużniepotrafiłobejść.
Niemiałnatosiły.Chciał,abyktośpokazałmudrzwi,
którymibędziemógłpoprostuwyjść.Albowejść,bez
wyważaniaczegokolwiek.
Tużnadnimzakołowałamewa.Rozpięteszeroko
skrzydłasprawiaływrażenie,jakbytoonamiałaprzewagę
nadwiatrem,anieonnadnią.Byłyjejsiłą,którejufała.
Makspozazdrościłjejtejumiejętnościwzbiciasię
kuniebu,ponadtowszystko,coprzyklejasię
doczłowiekajakpiasek.
Uświadomiłsobiejednak,żegdybynawetmiał
teskrzydła,itakniemiałbygdzieodfrunąć,boIslandia
nieprzyniosłamuukojenia.
Odwróciłsiętyłemdomorzaizopuszczonymi
bezradnieramionamiskierowałwstronęschodów.Mewa
krzyknęłaijeszczechwilętowarzyszyłamężczyźnie,lecąc
tużnadnim,zamomentjednakzawróciłaiodleciała
wstronęmorza.Makszostałsamzmyślami,którychnie
przewiałwiatr.Zmierzchało.
***
Zmierzchało.Jeziorowtapiałosięwtłosinogranatowego
nieba,natlektóregoobracałysiębiałeskrzydła
wiatraków.Przystańjeszczetonęławpółmroku,jedynie
rozświetloneoknakawiarniPortoprzywoływały,jak
latarniamorska,narozgrzewającąherbatęichwilę
oderwaniaodspraw,któreprzytłaczały.
Irkastałaprzyopustoszałychławkachprzedpomostem,
czekającnaŁucję,któranapiaszczystymbrzeguprzy