Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
młodszesiostry,oboknastataobejmującymamę.Śmiałasięnacałe
gardło,awiatrrozwiewałjejjasnorudewłosywtakimsamym
odcieniujakmoje.
Onanapewnopotrafiłabyznaleźćjakieśrozwiązaniedodał
półgłosem.
Damyradępospieszyłamzodpowiedzą.Najchętniejjeszcze
chwilkębymsobiepojęczałaipowyzywałanabogaczy,ponarzekała
naznajomościiinneniesprawiedliwościtegoświata,alegdytwarz
ojcaprzybrałatenszczególnywyraz,jużwiedziałam,żeniemogę
sobienatopozwolić.WostatecznościpoprostuprzekonamColbych
doturkusowychsiedzeń.Iuwzględniętowswoimportfoliojako
sukceszawodowy.
Tatazaśmiałsię,alebezwiększegoentuzjazmu.Mimotomiałam
nadzieję,żeudałomisięwyciągnąćgozdołka.Wkońcunatym
polegałomojezadanie,którewykonywałamodsześciulatrazlepiej,
razgorzej.
Możejednakprzyjdzienamdogłowyjakiśinnypomysł.
Możeodpowiedziałambezprzekonania.
Ojciecwstałzfotela,pochyliłsięnademną,pocałowałmnie
wczołoiskierowałsiędodrzwi.
Zastanawiamysięwłaśnie,jakpodzielimywnętrzetegoszkolnego
busa.Chceszzerknąć?
Jasne!Podniosłamsię.Takaodskocznianapewnotrochę
poprawimihumor.
Opuściłambiuroipodążyłamzatatąwkierunkubusa,przyktórym
stałGeorgezplanamiwrękach.Najednejześcianhaliwisiałduży
zegarzlogofirmy.Dochodziłaczwarta.
Okurczę!stęknęłam.TatazGeorge’emspojrzelinamnie
pytająco.MuszęodebraćElenizpróby.Kierowcyautobusów
przecieżdziśstrajkują!