Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ztegosamegopowodu,cozawsze.Tegosmrodunie
usunieżadnaekipasprzątająca.
Nieznosiłemdymupapierosowego.Takjaknie
znosiłemżadnychnałogów,bobyłydlamniesynonimem
słabości.Asłabośćtodefekt.Pęknięcie,przezktóre
wyciekakontrola.Dlategoniedopuszczałemusiebie
dożadnychuzależnień.Nawettakdrobnychjak
posiadanieulubionegodania,rzeczyczyhobby.Chociaż
nie.Miałemjednoskrzywienie.Kolekcjonowałem
informacjeouzależnieniachprzeciwnika,bowiedziałem,
żeczyjeśsłabościdająnamsiłę.Przecieżwyłączniedzięki
nimistnieliśmy.
Rozdymka,słyszałeś?Wszystkoinnemogę.
Zaśmiałsięmójbrat,odkładającpudełkofajeknabrzeg
biurka.
Byłrozluźniony.Jakzawsze,gdyupuściłkomuśkrwi.
Nieznam…naprawdę…
Nevensięgnąłdofuterałunadrugiejkostce.Błysk
nożazadziałałnagrubasajakserumprawdy:
Alesłyszałem…jakMininrozmawiałznim…przez
telefon…okupniekamienicy.
Znówcisza.Jednaktymrazeminna.Niezbędna,żeby
odetchnąć,napawaćsięnadchodzącymodwetem.
Której?zapytałem,wychylającsięzakrawędź
biurka.
Durzyńskiwzniósłnamnieoczyiwręczmodlitewnym
tonemwyznał:
NaGrodzkiej.
ZuchwałyuśmiechNevenabłysnąłjaśniejniżchowany