Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mojegoumysłu.Zszedłemzostatniegostopnia
ipatrzyłem.Panującydookołaharmiderstopniowotracił
nasile,wreszciewmojejgłowiezapanowałazupełna
cisza.Jakbyktośuruchomiłstop-klatkę.Niebyłem
wstanieoderwaćoczuodbezruchuidealnegociała
stojącejdomnietyłemkobiety.Naglepoczułem,
żepowinienemwrócićdobiurapobrońizastępującnią
słowa,wyprosićwszystkichznajdującychsięwklubie
ludzi,żebyżadenprzezprzypadekniewytrąciłjejztego
stanu.Chciałemwsamotnościdelektowaćsięchwilą,
widokiem,harmoniąodczuć.Izrozumieć,aprzede
wszystkimnazwaćto,conaglemnązawładnęło.Coto,
docholery,było?Niebyłemprzecieżgówniarzem,
któremunawidokpięknejkobietyodbierałomowę.
Miałemtrzydzieściczterylataijużdawnotemu
nauczyłemsiępanowaćnademocjami.Przezkrótki
momentuległemnawetmyśli,żemójprzepracowany
mózgwymyśliłsobie,żebychociażnachwilęodsapnąć
odzalewającegogokiczu.Długie,przerzuconenajedną
stronęblondwłosy.Odsłonięteplecy.Dopasowanebiałe
spodnieeksponującejędrnepośladki.Zbytwieledetali,
żebybyłatylkoprojekcją.Bezwątpieniastałaprzedemną
oszałamiającopięknakobieta.
Szefie,musipanszrajbnąćpapieryodezwałsię
naglestojącybliskomnieochroniarz.
Szlagtrafiłwyjątkowośćchwili.Tłumznówzaczął
poruszaćsięjaknacholernymprzewijaniu.Znówłomot
wgłowie.Przeczesałemnerwowowłosyizerknąłem
naochroniarzaztakimniezadowoleniem,żeodsunął
sięodemnieodwakrokidotyłuispuściłwzrok.