Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Włączyłamradio,awtedyzgłośnikówrozbrzmiała
piosenkaKrzysztofaKrawczyka
Zatobąpójdęjak
nabal
.Tamelodyjna,wibrującanostalgiczniekompozycja
przemknęłaprzezwnętrzesamochodujakciepływiatr.
Wmiaręrozwijaniasięmelodiidelikatnegitarowedźwięki
zaczęłytańczyćwpowietrzu,awsercachzrodziłasię
melancholia.Nuty,słowa,głosKrawczykawszystko
toprzypominałonamoniewyrażalnejmiłości
inamiętności.
Zatobąpójdęjaknabal,nieobejrzęsię.Niktmnie
niezatrzyma,niezatrzymamnie!Mamazaczęła
śpiewać,apotemdołączyłaKazia.
Ichgłosy,jakwirującynawietrzenaszyjnikzpereł,
łamałysięiskakaływrytmmuzyki.Śmiechwypełniał
wnętrzesamochodu,amycieszyliśmysięchwilą,
jakbybyłtoostatniraz,kiedywszyscyjesteśmyrazem.
Aprzecieżwogóleniemyśleliśmywtensposób.
Pamiętasz,jakczęstotańczyłyśmydotejpiosenki?
zapytałaKazia,aMamazuśmiechempokiwałagłową.
Raznawetomałonieprzewróciłyśmybogato
zastawionegostołudodała.
Iśmiechznówwybuchnąłjakfajerwerki,otulającich
twarze.
Późniejwielerazy,gdyjechałamsamasamochodem,
zanurzałamsięwtejsamejpiosence,jakbytobyła
melodiamojejtęsknoty.Każdesłowo,każdanuta
przynosiłyzasobąfalęwspomnień.Tamtachwila,tamta
podróżbyłajakpiosenka,którazawszebrzmiwtle
mojegożycia.Echotamtejprzejażdżki,śmiechu,naszych