Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Konieczniejedź,kochanie.Wszystkobędziedobrze
uspokoiłamnie.TatapoprosiJacka,żebymnie
podrzuciłdolekarza.Naprawdęsięniemartw.
Zadzwońdomnie,kiedywyjdzieszodlekarza
poprosiłam.Będęczekała.
PodróżdoWarszawyupływaławmiłejatmosferze,
choćwgłębiduszyczułampewienniepokój.Czekałam
natelefonodMamy,alestarałamsięniezdradzaćmoich
obawMarcie.
Gdywkońcutelefonzadzwonił,włączyłamzestaw
głośnomówiącywsamochodzie.GłosMamy,który
słyszałam,byłspokojnyipewny.Mówiła,żelekarka
sądzi,totylkoprzeciążenie.Przepisałajejmaść
rozgrzewającą,tabletkiprzeciwbóloweiskierowanie
nabadaniekrwi.Zulgąsięrozłączyłam.Marta
uśmiechnęłasiędomnie.
Widziszpowiedziała.Wszystkojestwporządku.
Niewiedziałamwtedy,jakbardzotesłowaokażąsię
błędne.Niemiałamwówczaspojęcia,jakbardzożycie
MamyiMartybędziezesobąsplecionewprzyszłości,jak
ichlosysiępołączą,jakbardzobędąrozumiałyjedna
drugą,jakjednabędziesięzadrugąmodliła.
Uśmiechniętewróciłyśmydodomupóźnownocy,
śpiewającnacałegardło,cieszącsiętamtymczasem.
Byłyśmyszczęśliwe,pełneoptymizmuinadziei,nie
wiedząc,coprzyniesieprzyszłość.
Gdyzasypiałamtamtejnocy,pomyślałamoMamie,
ojejspokojnymgłosie,otym,jakmówiła„Wszystko
będziedobrze”.Tesłowa,któremnieuspokoiływczasie