Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–powiedziałazlekkimwestchnieniem.–Bolimnienoga,
muszętrochęodpocząć.
–Napewno?Czypowinnamzawieźćciędolekarza?
–Nie,nie.Potrzebujętylkotrochęodpoczynku
–zapewniłamnie,chociażwjejgłosiezabrzmiałocoś,
cosprawiło,żepoczułamdreszczniepokoju.
Rozmowatelefoniczna,którazawszebyładlanastak
zwyczajna,nabraławtedynowego,smutnegowymiaru.
Toniebyłanaszazwykłapogawędka.Zrozumiałam
todopieropóźniej.
Czwartkowyporanekprzywitałmnieciepłymsłońcem,
kiedypodjeżdżałampoddommoichrodziców.Wszystko
wydawałosiętakiesamojakzawsze.Mamawyglądała
dobrze,chociażwjejokubyłjakiśbłyskniepokoju.
–Nogamnieboli–powiedziała,próbująctozbyć,ale
widziałam,żebóljestsilniejszy,niżchciałaprzyznać.
Pokilkudniachbólminął.Przynajmniejtakmisię
wydawało.NapoczątkutygodniaMamaprzyjechała
domniedoPoznania,gdziespędzałamurlop.
PlanowałyśmywycieczkędoMalborka,aleMama
odmówiła.
–Jestemzmęczona–wyznałanagle.–Odpocznę
ipojedziemyinnymrazem.
Wróciłyśmydodomurodzinnegowśrodę.Mama
zarejestrowałasiędolekarza,cowywołałofalętroski
wśródnaszychznajomych.
–Napewnoprzeciążyłasięnaweselualbonatych
swoichkijkach–mówili,jakbychcielizakląć
rzeczywistość.