Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Możepowinnam...zaczęłaJanka,alematkanie
pozwoliłajejskończyć.
Możepowinnaśbyćjużcichopowiedziała
stanowczo.Przezpółgodzinyotwieramybuziętylko
dojedzenia,jasne?Ciebie,mamo,teżtodotyczy...
Niebojęsięciebieiniemamzamiarusłuchać.
BabciaManiazadarłapodbródek.
Anibydlaczegomiałabyśsięmniebać,tonie
jajestemtuodstraszenia...Wyglądająwspaniale.
Helenasięgnęłapopółmisek,nałożyłasobiedwapulpety
iodgryzłakęs,przymykającoczyzrozkoszy.Pyszne.
Alesmakująjakośinaczej.Codonichdodałaś?
Tajemnicaszefakuchni...Janeczko,skarbie,dobrze
sięczujesz?Jeszczeprzedchwilądopominałaśsięobiadu,
aterazskubieszjakwróbelek.Nagleprzestałaśbyć
głodna?
Jankażułapulpeta,niezwracającuwaginasmak.
Odchyliłasięiodłożyławidelec.
Mytugadu-gadu,ajasiedzęjaknabeczceprochu...
Coztymitelefonami?Dzwonekdobrzesłyszalny,ale
dyskretnyiprzyjemnytymrazemdobiegałzjej
komórki.Zerknęłanawyświetlaczizmarszczyłabrwi.
Dziwne.Zastrzeżonymruknęła,przerywającpołączenie.
Bardziejwyczuła,niżdostrzegłaspłoszonespojrzenie,
jakiemamarzuciłababci.Ej,cojestgrane?spytała
nieufnie.Tylkoniemówcie,żenic.Niejestemgłupia,
widzę,żecośsiędzieje.
Zapisaćcię,córciu,dookulisty?spytałaniewinnym
głosemHelena.
Przywaszychtajemnicachstuleciaprzydałbysię
raczejpsychiatra.
Helenazastygławbezruchuzwidelcemprzyustach.