Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notak,przecieżgdzieśtamsąimądrzy.Ale
janatakichniezasługuję.Przecieżjestemtą,która
przyciągadraniniczymmagnes.
–Nietochciałampowiedzieć.
Mamaspojrzałananiąironicznie.
–Oczywiście,żenie.
Jankaczuła,żemamajestwytrąconazrównowagi
znaczniebardziej,niżsamasądzi.
–Przecieżwiem.Rozumiem.Zawiedlitwojezaufanie,
maszprawoodczuwaćzłość.Aleczasamizastanawiam
się,czytoniejestcoświęcejniżzłość.
Mamapytającowygięłabrew.
–Mamwrażenie,żefacetówpoprostunienawidzisz.
Helenaprzysiadłanabrzegukrzesłaichwilęmilczała.
–Dwarazysięsparzyłam,odwazadużo–odezwała
się.–Myślałam,żepierwszyczegośmnienauczył,alejak
widać,możnawkroczyćdwukrotniedotejsamejrzeki.
Trzecirazniewejdę.Alemyliszsię,córciu.Tego,
coczuję,nienazwałabymnienawiścią.Tozbytmocne
słowo.Nieufność.Ostrożność.Tak.Alenienienawiść.Już
nie.
–Chybawięcporaskończyćzcelibatem,nieuważasz?
Wciążpodobaszsięmężczyznom,widzę,jaknaciebie
patrzą.Niejednemumogłabyśzawrócićwgłowie.
–Apoco?–Helenanibysięuśmiechnęła,leczjejtwarz
pozostałaostrainieruchoma.–Pocozaczynaćcoś,
coitakjestskazanenaporażkę?Żebysięprzekonać,
wjakijeszczesposóbmożnamnieskrzywdzić?
–Dlaczegozawszemusiszzakładaćnajgorsze?
Mogłabyśbyćbardziejelastyczna.
–Alejestem,jakajestem.Nieelastyczna,stara
izgredowata.