Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipróbujewciągnąćwswojądziwnągrę.Wytrącało
jątozrównowagi,ponieważnieumiałategologicznie
wytłumaczyćaniteżudać,żenicsięniedzieje.
–Babciu...
–Tak?Ocochodzi?
–Niechciałaśmieszkaćwtympokoju.Cocięwnim
niepokoiło?Możespotkałaśsięzdziwnymiodgłosami,
zjawiskami...złudzeniamioptycznymi.Nowiesz.Zczymś
niewytłumaczalnym.
Mariazmierzyławnuczkęniechętnymspojrzeniem.
–Pytaszmnie,czywtympokojustraszy?–mruknęła.–
Jeślimamywdomuducha,chciałabym,żebybyłzłotą
rączką.
–Nie,nie.Nieotomichodziło.Jatylko...Poprostusię
zastanawiam,czytutajniewydarzyłosięcoś...Nie
wiem...Nadzwyczajnego?
–Jeślinarodzinyiśmierćsączymśnadzwyczajnym,
toowszem–odparłabeznamiętnymtonembabcia
isztywnoopadłanabujak.
–Nierozumiem.
–Niezapominaj,Janeczko,żetutajumarłamojamatka,
świećPanienadjejduszą.Możnawięcpowiedzieć,żesię
wydarzyłonieszczęście.Aleteżiszczęście–dodała
pospiesznie.–Tusięzaczęłomojeżycie.Urodziłamsię
właśniewtympokoju.
–Życieiśmierć...–Jankasmutnosięuśmiechnęła.
–Tak.Jakwkażdejrodzinie,prawda?
–Jakonaumarła?
–Ojej,dziecko.Jesteśgorszaodpolicjanta.–Oczy
babciuciekłygdzieśwbokprzedjejbacznymwzrokiem.–
Ajaksięumiera?
–Wtakmłodymwiekuzpowoduciężkiejchoroby,