Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tujest...
PanienkoPrzenajświętsza,jakaśtyblada!Jakbyś
zobaczyłaupiora.
Tolustro...Cośznimnietak.Widzisz...Spojrzała
zasiebieiujrzałaodbicieswojejpobladłejtwarzy
iwnętrzapokoju.
Obrazzdążyłjużzniknąć,alustrowyglądałoznów
całkiemzwyczajnie.Wyciągnęłarękęipoczułapod
palcamizimneszkło.Niebyłownimnicmagicznego.Co,
ulicha,towszystkoznaczy?Czegobyłaprzedchwilą
świadkiem?Czywogólecokolwiekwidziała?
Cowidziałaś,kwiatuszku?
Ja...Jużnic.Pokręciłagłową,próbującotrząsnąćsię
zszoku.Cośmisięprzywidziało.
Babciapatrzyłananiąprzezchwilęnieruchomo,potem
przeniosłaspojrzenienakuferizmrużyłaoczy,jakby
znutąrozbawienia.
Maszprawoczućzłość,gołąbeczko,maszprawo
nawetdozwidówztejzłości,alechybatoniepowód
dorozbijaniaskrzyni.
NiejestemzłamruknęłaJanka,zastanawiającsię,
czyzabrzmiałotowystarczającostanowczo.Inieczuję
złości,wogólenicnieczuję.Unikaławzrokubabci,
obawiającsię,żemożewjejoczachujrzećprawdę.
Aprawdabyłataka,żeczułaogromnyniepokój.
ZpokojemMarcjannybyłocośniewporządku.
Wiedziałatoodrazu,gdydoniegoweszła.Iniechodziło
oto,żetutajczaszdawałsięstanąćwmiejscu,lecz
owrażenie,żecoświsiwpowietrzu.Niemyliłasię.
Najpierwwarkocz,potempostaćwlustrze...
Prześladowałamyśl,żeotwarciekufraspowodowało
uwolnienieczegośnieznanego,czegoś,coosaczyło,