Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podwójnego[8].Profesoruznał,żeszyfruniedasię
złamać,niewiedział,żeCiężkirazemzkolegamiradzili
sobieznimjużodjakiegośczasu.Tozaważyło
nadecyzji,abykursunierobićwWarszawie,tylko
szukaćinnejlokalizacji.
OficjalniezaUniwersytetemPoznańskimprzemawiał
fakt,żekursanciznalimentalnośćwrogaijęzyk
niemiecki–jegobudowę,słowotwórstwo,fleksję
iskładnię–acoogromnieistotne,takżetenpotoczny,
któregonauczylisięnapodwórkach.Wcześniejrobiono
przymiarkiwWarszawie,alenieznalezionożadnych
kandydatówzdostatecznąznajomościąjęzyka
Goethego.NakorytarzachDwójkiszeptanojednak,
żezawyboremstolicyWielkopolskizaważyłlokalny
patriotyzmCiężkiego,PalluthaiMichałowskiego
–Wielkopolan,jakbyniebyło–boprzecieżwkrajubyły
jeszczedwainneuniwersytetyzmatematykąstojącą
najeszczewyższympoziomie–KrakówiLwów–gdzie
napewnoznalazłobysięodpowiedniowielustudentów
biegleszwargocących.
–Jatamjestemdumnywielce!–rzekłCichy.
–Iczuję,żebioręudziałwjakimśważnym
przedsięwzięciu.
–Ważnytobędziesobotnidancing!–wypalił
Wieczorek.–IdęnaniegozpannąZosią...
–Tobietylkobałamutkiwgłowie...–Zygalski
pogroziłmużartobliwiepalcem.
–Niemojawina,żewaszychpropozycjiżadnadama
nieprzyjmuje.Ztakimwyglądemjednakniemasię
codziwić...–Wieczorekciąłsłowamijakświeżo
naostrzonąbrzytwą.
–Jesteśniekoleżeński–wycedziłCichy.
–Ajamiałbymochotęnazwaćciębałwanem,alenie