Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Byłamciekawa,czywracaszwtedycoja.
–Jeślichcesz,tomogę–mówię,zanimzdążęsięnad
tymzastanowić,amojesercedziwnieprzyspiesza
woczekiwaniunajejodpowiedź.
–Jawracamtymopiętnastej–rzucaiwysiada
zautobusu,któryprzedsekundązatrzymałsię
naprzystankupodjejszkołą.
Oglądasięrazjeszczezasiebieimacha
minadowidzenia.Chcesięzemnązobaczyć.
Tointeresujące,jakreagujęnatęistotkę.Postanowiłem,
żepojadęzobaczyć,cosiędziejewmojejszkole,iwyjdę
tak,bywracaćtymsamymautobusemcoona.
Wszkolechłopakijakzwykleszaleją.Paląjointy
zamuramiszkoły,uciekajązlekcji,strojążarty
znauczycieli.Wczorajdlajajjednegozamknęliwklasie.
Tonibyśmieszne,alezdrugiejstrony–dziecinada,
męczymnietomiejsce.Czasamimamwrażenie,jakbym
traciłtuczas.Nieczujętego.Sązajęcia,które
miodpowiadają,alesąitakie,którekompletnienicnie
wnosządomojegożycia.
Kiedynazegarzewybijaczternastatrzydzieści,łapię
plecakigonięnaprzystanek.Autobusbędzie
zapiętnaścieminut,rozważamwięcopcję,czynielepiej
iśćnanogach.Nielubięczekać.Alenie,zadużeryzyko,
żeniezdążęnaczas.Odpalampapierosa.Podjeżdża
tysiącstojedenastka–tenkwadransminąłszybciej,niż
sięobawiałem.Zatopodróżnaodcinkumiędzynaszymi
szkołamiciągniesięwnieskończoność,mimożezajmuje
tylesamominut.Pojęcieczasujestwzględne–gdynam
siędoczegośspieszy,czasjakbysięrozciąga,agdy