Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
domnielepią,siadająminakolana.Czasemnawetpeszy
mnieichśmiałość,niemniejniewzbudzająumnie
żadnychreakcji,nieczujęprądówodichdotyku,wiem,
żemamnadtympełnąkontrolę.WprzypadkuAbbsjest
inaczej.Zjednejstronystraszniemnietojara,ale
zdrugiejjestmitoobceiutrudniasprawę.Miałem
nawetpomysł,byzaprosićnarandkę,czegonigdy
przedtemnierobiłem.Nigdyniebyłemnarandce.Alenie
mamśmiałości.Toonamnietakonieśmiela,samnie
wiemdlaczego.Przyniejwypełzająnawierzchmoje
głębokoukryteemocjeiuczucia;czujęsiętrochę
bezbronny.Stwierdziłemzresztą,żeporandcemożebyć
jeszczegorzej.Azdrugiejstronymogłabymisięwydać
jednaksłabawtedymógłbymdaćsobiezniąspokój.
Noibyłjeszczezakład.Choćgdyonapojawiałasięobok,
przestawałmiećdlamnieznaczenie.Wręcznie
wyobrażałemsobie,bymmógłjejtozrobić.Kiedyjednak
wracałempodLochiPhilipalbochłopakipodkręcali
temat,byłomigłupioiudawałem,żezakładjestdalej
aktualny.
Siedzęzblazowanynaławceprzedblokiem,
rozkminiającwkółkojedentemat,kiedypodbiegaMax.
Siema,Ve,taAbbspowiedziała,żesięztobą
umówi!
Cotygadasz?
Noserio.
Alejajejotoniepytałem.
Wiem,alemyzapytaliśmy,czynieumówiłabysię
ztobą.
Co?!Pojebałowas?!krzyczęwkurwiony