Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wieczora.Miałybabskiwyjazdwedwieinadrugidzieńwracały
dodomu.Możeszsięwięcdomyślić,żechciałyjaknajlepiej
wykorzystaćostatniwieczór.
–Klasyk–odparłamzuśmiechem.–Jakbyślepiejsiękołoniej
zakręcił,możezałatwiłabyciwizęmałżeńską–dodałamzironicznym
uśmiechem.
Skwitowałmojąuwagęrównieironicznąminą,poczymzapytał:
–Aty?Corobiłaś?Usychałaśztęsknoty?–Jegoopalonatwarz
uśmiechałasiędomnieznadbiurka.
–Dokładnie.Leżałamcałytydzieńpodkocem,jadłampizzęprosto
zpudełkaiwpatrywałamsięwtwojezdjęcia–odparłam
sarkastycznie.
Zaśmiałsię.
–Takwłaśniemyślałem.Apoważnie?
–Apoważnietostandardowo.Wtygodniupraca,wweekendjakiś
drink,jakiśfacet.Takjaklubię.–Wstałamzfotela.–Wracam
dopracy,muszęzacząćprzygotowywaćkampanięlodów.
–Uśmiechnęłamsięzuchwaleiwyszłamzjegogabinetu.
–Ola!–zawołałzamną,gdyszłamjużkorytarzem.
Zatrzymałamsięiodwróciłamwoczekiwaniu.Wiedział,żenie
maszans,żebymzawróciła.Toonczegośchciał,więcmusiałprzyjść
domnie.Posekundziemniedogonił.Grzecznychłopiec.
–Tocoztymgreckimwieczorem?–zapytałzpoważnąminą.
–Zapraszam.Wiesz,żezawszejesteśumniemilewidziany.
–Odkądrozstałsięzdziewczyną,wielokrotniespędzaliśmyczas
wedwójkę.
–Tobędęodwudziestej.
–Dowieczora–odparłamiwróciłamdosiebie.
Zebrałamwszystko,cobyłomipotrzebnenamaratonspotkań,
któryczekałmnietegodnia,iwyszłamzbiura.