Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pamiętać.
Jakdżentelmen,którymczasamibywałem,
wszczególnościdlakobiet,zaprowadziłemdosypialni
znajdującejsięnaparterze,anastępniewróciłem
dokierowcy.
Jesttakijeden,ćpun,alewydajesię,żemagłowę
nakarkupowiedziałmójkompan.
Tak?spytałem,wyraźniezaciekawiony.
Wiem,żenigdyniewybieraszuzależnionych,
boobawiaszsięointeresyioto,żezginietwójtowar,ale
wAgrypinienaprawdęnieznajdziesznikogolepszego.
Prześwietliłemjegokartotekę.Oprócznałogówwydajesię
czysty.
Pogadamznimzdecydowałem.Zobaczę,
cotozajeden.Szukajwrazieczegokogośnowego,komu
możnabyłobyzaufać.
Takjest,szefie!rzekłtrochęironicznie,bonarazie
tentytułprzysługiwałmojemuojcu.Alecholerniemiło
byłosłyszećcośtakiego.Zdecydowaniemógłbymsię
przyzwyczaić.
Dojechaliśmy,Marcowysadziłmnieprzydrzwiach
nazaplecze,którymiwchodzilipracownicy,abynietrzeba
byłoprzeciskaćsięprzeztłumosóbchcącychdostaćsię
doAgrypiny.
Odrazuskierowałemsięwstronęswojegobiura
ipowiedziałemjednejzkelnerek,któreprzyszłysię
zemnąprzywitać(liczącnapremięlubostryseks),żeby
zawołałamipóźniejdziewczynęobsługującątego
wieczorubar,niekojarzyłemjej.Kobietaodrazu
wiedziała,okogochodzi.