Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtamtymmomenciewcaleniebyłotegowidać,ajanie
mogłemryzykować.
Odejdźrozkazałemwkońcu.
Chłopakbezsłowaspełniłmojeżądanie.Niedziwiłem
musię.Gdybymbyłnatakimgłodzie,pewnieteż
chciałbymsięjaknajszybciejdostaćdoswoichzapasów
jeśliwogóletakowemiał.
Zacząłembębnićpalcamioblatbiurka,zastanawiając
się,codalej.Wkońcusięgnąłempotelefoniwybrałem
numerdoMarca.Odebrałpopierwszymsygnale.
Przyprowadźmikogośinnegozarządziłem.Alejak
tobędziekolejnyćpun,toosobiścieodstrzelęciłeb.
Zrozumiano?
Takodparłzdawkowo.Mamnaokupewną
dziewczynę.Jednaznowychbarmanek.Wydajemisię,
żemapotencjał…
Wydajecisię?spytałem,zaciskającjednocześnie
zęby.
Tak,szefie.Tylkotyjesteśwstanieodpowiednio
ocenić.
Uśmiechnąłemsię,chociażMarcolizałmidupębardziej,
niżbymsobietegożyczył.Doceniałemjegopracęibez
tego.Nielubiłemlizusostwa,aprzynajmniejprzesadnego
rzucaniakomplementów.
Przyślijtu.Czekam.