wbiłysięwziemię.
–Galgus!–gderałzachmurzonyKokardas,podnoszącsięzziemi
itrącsilnieboki.
Byłnibywściekły,ajednocześnieuśmiechzadowoleniamimowoli
drżałpodsrogiemiwąsiskami.
–NaszmałyParyżanin!–przemówiłPaspoeldrążycym
zewzruszenia,czyzestrachugłosem.
TowarzyszeKariga,niezwracającuwaginastękającegonaziemi
swegodowódcę,pozdejmowalizszacunkiemkapeluszeirzekli:
–KapitanLagarder!