Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Helena
GorzówWielkopolski,2001
Nazajutrzprzeniesionomniezoddziałuintensywnejterapii
naoddziałchirurgiiogólnej.Czułamsięjużznacznielepiej.Ból
wpodbrzuszuniemaljużminął.Jeszczeodrobinębolałamniegłowa,
alepielęgniarkimówiły,żetonormalneponarkozie.Ranapocięciu
operacyjnymszczypała,alemożnabyłowytrzymać.Pozatymlekarze
zapewniali,żeitadolegliwośćwkrótcezupełnieustąpi.Napomknęli
nawet,żejeśliniebędzieżadnychkomplikacji,tojeszczedziś
wieczorempostawiąmnienanogi.
„Ufff,todobrze”pomyślałam.Marzyłamotymodchwili,gdy
dostrzegłamtenpaskudnyworeczekuczepionydołóżka,dopołowy
zapełnionymoczem.Fuj,toobrzydliwe!Jużniemogłamsiędoczekać,
kiedybędęmogłasamodzielnieskorzystaćztoalety.
Córeńko!
Dosalinumerpięć,wktórejleżałamzestarsząpaniąznogą
wgipsie,umieszczonąnawyciągu,zajrzałmójtata.Kobietazłóżka
obokniepotrafiłazamaskowaćnaswojejtwarzyzaskoczenia,które
pewniewynikałozfaktu,żemójstaruszekdonajmłodszychjużnie
należał.Niewiem,cowtymtakiegodziwnego?Tojużtylkomłodzi
ludziemogąmiećdzieci?Alefaktembyło,żetatabyłsporostarszy
odmamyipomiędzynimiwidaćbyłodośćistotnąróżnicęwieku.
Możegdybynietemocnoprzerzedzone,wdodatkusiweczyniemal
śnieżnobiałewłosyojca,toniewyglądałbynastarcainiktniebrałby
gozamojegodziadka?Mojanietaktownasąsiadkawzasadziebyła
niewielemłodszaodmojegoojca,adziśprzyszładoniejwodwiedziny
wnuczka,któramiałamniejwięcejtylelatcoja.Pewniedlategobyła
takzdziwiona.Cóż,życie.
Tatku!odpowiedziałam,posyłającmupromienny,choćwciąż
lekkomarkotnyuśmiech.
Nadalodczuwałamskutkioperacji,choćbyprzynajmniejszym
ruchu,jakwtejchwili,gdyuniosłamsięnałokciach.
Ojciecdelikatniemnieprzytulił,awjegooczachzaiskrzyłyłzy.
Widziałamjedokładnie,choćtakbardzostarałsięjeprzedemną
ukryć.Trudnomusiędziwić.Jeszczewczorajbałsię,żemniestraci.
Niemusiałnawetnicmówić,miałtowypisanenatwarzy.Tenmój
nagłyatakwyrostkarobaczkowegoomalnieprzyprawiłgooatak
serca.WczorajnaSOR-zewidziałam,jakukradkiemłykałtabletki