Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kiedyśdwójkęłowców,którzywspółpracowali,anawetmyślę,żebyli
razem.
–Przestali?
–Jednoznichnieżyje.
–Dlaczego?
–Nieszczęśliwiezginęło.
Tanakazaśmiałsięcichoizłowieszczo,słysząctakie
sformułowanie.WjegooczachOshirowidziałrosnącążądzękrwi,
kiedybędąctakblisko,wpatrywałsięuważniewkrtańlekarza.Kai
takżemiałochotęodszukaćtętnicęnajegoszyiiwyszarpnąćciało,
uwalniająckrew.Zamiasttegozapytałjednak:
–Porozmawiamywkońcunaspokojnie?Taknaprawdęniemapan
nicdostracenia.Wnajlepszymprzypadkupanupomogę,
wnajgorszympozostaniepanwtejbazienatakichsamychwarunkach
jakteraz.
–Mogęjeszczezarobićkulęwłeb.Albokilka.
–Tosięzdarzynapewno,jeślikogośpanponowniezaatakuje.
–Należałomusię–podkreśliłDaisuke,aKaipowoliskinąłgłową,
wciążniespuszczającgozoka.Najwyraźniejzadowoliłtym
młodszegomężczyznę,bowkońcusięodsunął.–Uważapan,żenic
niestracęipowinienemgadać?–zapytał.–Dobrze.Alepodjednym
warunkiem–podkreślił.
–Jakim?
–Odpowiadamtylkonatylepytań,nailemisięspodoba.
Apowszystkimdamipankrew,skoroniemożedaćwolności.Jestem
cholerniespragniony.
–Załatwięto.
Tanakanabrałgłębokopowietrzewpłucaiwypuściłzprzeciągłym
westchnieniem.Zająłponownieswojemiejsceiwjednejchwili
znerwowegoczłowieka,będącegonaskrajuprzemiany,przeistoczył
sięwosobętakopanowaną,jakbynigdynicniemogłogowzruszyć.
Kaiodnotowałtowpamięciijeszczerazzlustrowałgowzrokiem.
Wkońcuzapytał:
–Kiedysiępanprzemienił?
–Napoczątkutegoszaleństwa,wnocy.Niedokońcapamiętam