Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
onego,bymiowszystkim,cowgrodziezaszło,donosił.
Izborpruskąinormańskąmowąbieglewłada,łacniej
muowejsztukidokonaćniźlimnie–odparłZadar,bazując
naswymdoświadczeniuwzbrodniczymfachu.
–Tedywnetsiędowieomoimprzybyciu–warknął
zpasjąMiecław,konkludującwduchu,żedziadjednak
zbytwielezaoferowałzaspodziewaneusługinieudolnemu
przybłędzie.
–Juści,panie.–Skopiecskinąłspokojniegłową,choć
migocącewszarychoczachskryostrzegałygo,
żerozsierdziłrozmówcę.–Bacz[46]jednakoż,
comunatenczaszowejwiedzyprzyjdzie?Nic.
Wsposobniejszejporzemożećidunąłby[47]pędem
zwieściądokróla,boćważka.Dyćnynieniezdoła.Dalej
warowaćbędzieiniuchać,byrzeczcałądogruntu
rozpoznać.Tedypókiśniegiświatspowijają,mamczas,
bygowytropićinawiekwiekówuciszyć.
–Jużeśgotropił.Bolejmiesiąc–niedawałsię
udobruchaćcześnik.
–Bomźleszukał.Dopierocominionejnocymisię
objawiło,iżećonmniepewnikiemkędyśwdrodzezoczył
irozpoznał.Anynie,gdyście,panie,wegrodzie,tojuż
iszlakowaćzanimniemuszę.Sammnieniebawem
najdzie.
–Jakżeto?!–zdumiałsięcześnik.
–Abojemmniezapragniecorychlejzgładzić–wyjaśnił
Zadar,nietracącniczeswegostoickiegospokoju.Tak
naprawdęlękałsięobecniejednej,jedynejrzeczy
naświecie.Utratyzdobytejpozycjiizwiązanegoznią
poważania,awiedział,żeabyjąutrzymać,musi