Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DZIEŃWCZEŚNIEJ
2.
Pieprzsię.Jeśliprzykujeszsiędodrzewa,uwierzmi,
żezetnęjeipowiem,żeniezauważyłem.Takichjak
tyweWłoszechzakopujążywcem.Albozalewają
betonem.Bobetonjestdlaciebiejeszczegorszyniż
wieprzowinadlaArabów,prawda?Jesteśzwykłym
śmieciem.Jesteś…
Postawnymężczyznawstrojuroboczym,żółtej
kamizelceikaskuzlogofirmybudowlanejzamilkł.Nabrał
powietrza,poczymsplunąłgęstąśliną.Jego
zaczerwienionepoliczkiorazczołozrosiłpot.Wyłupiaste,
przekrwioneoczyzionęływściekłością.Duży,płaskinos
musiałbyćkilkukrotniezłamany,atrzydniowyzarost
napodbródkuniezasłaniałpokaźnejblizny.Naprzeciw
niegostałwysoki,anorektycznieszczupłydwudziestolatek
zdługimikręconymiwłosamiisympatycznątwarzą.Miał
nasobiejedynielnianespodnieorazsandałyzeskaju.
Sprawiałwrażenie,jakbyprzedchwiląwyrwałsię
zespektaklu,wktórymodtwarzałrolęChrystusa.Wdłoni
ściskałcienkiłańcuch.Dwiekobietyzdredamiprzed
chwiląomotałynimdrzewoizapięłykłódkę.
Wpieprzmymu,nimprzyjadągliny.Dobudowlańca
podszedłkolega.Całkowiciełysy,wymachiwałkaskiem
jakkastetem.Paręmetrówdalejstałokilkunastu
kolejnych,którzyobserwowalicałąscenęzsatysfakcją,
żemogąchwilęodpocząć.
Tamtasukawszystkonagrywastwierdziłmężczyzna