Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zakończeniesprawyŚlepca.KilkadnipóźniejLanger
przyszładopracysubtelnieumalowanaiubrana
wspodniezszerokiminogawkamiorazwysokimstanem.
Dotegomiałanasobiekoszulęstanowiącąkwintesencję
artdéco.Widaćbyło,żewtymstrojuczujesięlekko
iwygodnie.Właśnietakimusiałamiećstylprzed
pojawieniemsiędeszczowegopsa.Przestałarównież
pakowaćwsiebiekażdenajbardziejśmieciowejedzenie,
jakbykonsumpcjastanowiłajedynieprzykryobowiązek.
Noipapierosy…Nieodpalałajużichjednegooddrugiego,
wprzerwachstarającsięnałykaćjaknajwięcejdymu.
Choćnadalpaliłaprzemycanezzawschodniejgranicy
mińskie,robiłatoprzezeleganckąszklanąlufkę.
Doobrazuwykwintnejdamysprzedstulatbrakowałojej
jedyniedługichbiałychrękawiczek.Tychzapewnenie
wkładałatylkodlatego,byuniknąćzbędnychspojrzeń
przełożonych.Itakdostrzeganojejprzesadnąawersję
domunduru.
Langerpowoliwypuściładymwprostwtwarz
psychologa.
–Siweckibędziechciałodemnieraportu–odezwałasię
pochwili.–Ustnego,pisemnego,wszystkojedno.Będę
musiałamupowiedziećcoświęcej,niżsamsiędowie
zezdjęć.Aże,mójdrogi,jesteśformalniemoim
podwładnym–Lizaponowniezaciągnęłasiępapierosem,
poczympowoliwypuściładym–wymagam,żebyś
wykonałswojąrobotę.Wtedywswojąhistorięwplotę
twojespostrzeżeniaiwszyscybędąszczęśliwi.
Przynajmniejdopókiraportunieprześlepatolog.
–Wiesz,żenielubięwróżyćzfusów.
–Wtymdolebyłoznaczniewięcejniżfusy.
–Okej,niechcibędzie.–Rembertwsunąłdłonie
dokieszeniiodwróciłsiędokomisarzbokiem.Przymknął
oczy,jakbystarałsięsobieprzypomniećszczegółytego,
cozobaczyłwwykopie.–Popierwsze–odezwałsię
tonemwykładowcydyktującegostudentomdefinicję